Krystian i Bartosz wygrali Grand Prix NLP

Drukuj

Krystian Tanasiewicz i Bartosz Bielec zajęli pierwsze miejsce w Grand Prix wieńczącym V edycję naszego turnieju „Nie lubię poniedziałków – Pary 2014”. W finale pokonali duet Sławomir Pasternak/Jacek Pańczak.

W GP prawo gry otrzymało 16 czołowych bilardzistów z klasyfikacji generalnej (po 10 turniejach). Nie wszyscy mogli się stawić w Ósemce (Tomasz Kapłan grał akurat na Cyprze w Euro Tourze), dlatego szansę dostał między innymi Pańczak, który był klasyfikowany poza 16.

Po losowaniu par jasnym się stało, że faworytami są Tanasiewicz i Bielec. – To było dla nas dobre losowanie, ale od razu powiedziałem sobie, że nie myślę o tym, bo żaden mecz sam się nie wygra. Podchodziłem szacunkiem do każdego przeciwnika i do półfinału szło nam bez problemów – mówi popularny „Bieluch”.

Krystian i Bartosz ogrywali Dariusza Bigdonia i Eryka Łuczaka (5:0), Sebastiana Ziębę i Sebastiana Rosę (5:1),a na konkretny opór natrafili półfinale, gdzie aż 4 parte oddali Robertowi Pecce i Witoldowi Hajdukowi. – W pewnym momencie wydawało mi się, że to przegramy – oceniał Bartosz. – Rzeczywiście mieliśmy szansę przy wyniku 4:4 – komentuje Robert. – Witek wbił bardzo trudna bilę. Ja miałem też do trafienia niezbyt łatwe uderzenie. Było do wbicia, ale nie wyszło i mecz uciekł. Generalnie jestem jednak bardzo zadowolony – dodał Robert, który bardzo chwalił o... 30 lat młodszego partnera. – Mimo takiej różnicy wieku, rozumieliśmy się prawie bez słów.

- Na początku turnieju byłem jakoś spięty, nie grałem tego, co potrafię. Potem było lepiej, ale w półfinale brakło nam szczęścia – dodał 13-letni talent z Ósemki. Jacek i Sławek w drodze do finału wygrywali z duetami Kazimierz Wójcik/Daniel Mucha (5:3), Janusz Stawarz/Anna Serwecka (5:4) oraz w półfinale z Kingą Stawarz i Romanem Gałuszką (5:0).

W finale Bartek i Krystian wygrali 5:1, ale wynik jest nieco mylący. Jacek i Sławek mieli szanse, aby mecz znacząco przedłużyć. – W półfinale wchodziło wszystko, w finale kilka uderzeń mi nie wyszło, a że rywale byli z wysokiej półki wykorzystali te sytuacje – oceniał Sławek.

- Łatwo wcale nie było, szczególnie w półfinale, zresztą finale też potrafiłem zrobić gruby błąd. Ostatecznie wyszło jednak na nasze i cieszymy się z wygranej – komentował Krystian.

Po wbiciu ostatniej bili Janusz Stawarz, szef Ósemki, wręczył najlepszym puchary, statuetki oraz nagrody finansowe. Puchar za wygranie rankingu otrzymał Robert Pecka.

Dodatkową atrakcją wieczoru była walka kwotę zgromadzoną w puli Jack Pota. Tym razem grano do skutku. Najpierw przed półfinałami, potem po finale. W sumie nastąpiło 21 podejść do wygrania 125 złotych. Szczęście ponownie uśmiechnęło się do Jacka Pańczaka, który niedawno robił bank Jack Pota, kasując 3 tysiące złotych. Tym razem skończył partię uderzeniem „kombi”. – Układ nie był prosty, miałem problemy z kontrolowaniem białej, ale w końcu ustawił się kombi i wpadło – cieszył się nasz zawodnik.

tor